Episode 85 - Wsp¢lna Randka
Transcript: Dariusz Jan Wierzbicki
W zyciu czlowieka bywaja takie wieczory, kiedy wydarzeniami steruja sily, kt¢re wymykaja sie spod kontroli - magia, romantyzm, przeznaczenie.Niespodziewanie przychodzi milosc i potem juz nic nie jest takie samo.Mialem szczescie przezyc taki wiecz¢r. Pozostanie on na zawsze w mojej pamieci.
NAPISY POCZATKOWE
Jeden z najdonioslejszych fakt¢w w polityce zagranicznej 1972 wydarzyl sie na korytarzach mojej Alma Mater.M¢wie oczywiscie o wizycie Ingi Finstrom - pierwszej szwedki przybylej do gimnazjum im. McKinleya w ramach wymiany kulturalnej.
(Szkola. Kevin, Paul i Ricky siedza w bibliotece)
PAUL: Pomyslec tylko, ze wyslalismy Marvina Grotzkiego do Wenezueli, a w zamian dostalismy ja. Nie do wiary.
Byl to chyba najlepszy interes w historii Stan¢w Zjednoczonych.
RICKY: Gdyby nie to,ze jestem juz um¢wiony zaprosilbym ja na bal wiosenny...No co, ja tylko tak.
KEVIN: A z kim idziesz?
RICKY: Z Ramona Storkman.
PAUL: Powaznie?
(Kevin i Paul spogladaja na siebie znaczaco).
KEVIN: Swietnie Ricky.
W koncu nawet Ramona Storkman jest lepsza niz nic.
PAUL: A ty wiesz juz z kim p¢jdziesz?
KEVIN: Jeszcze nie, wciaz sie zastanawiam.
(Kevin patrzy w kierunku Ingi).
PAUL: Z nia? Pomarzyc dobra rzecz.
KEVIN: Co ty. Ja tylko patrze.
Powiedzmy otwarcie nie ma sie co oszukiwac. Taka dziewczyna, z takim pacanem jak ja ? Jedynie cud mogl nas polaczyc.No chyba,ze wmiesza sie w to przeznaczenie.Przeznaczenie pod postacia Winnie Cooper.
(Szkola. Lekcja matematyki. Kevin siedzi obok Winnie.)
NAUCZYCIEL: Tr¢jkaty dzielimy pod wzgledem dlugosci bok¢w. Tr¢jkat nier¢wnoboczny ma boki r¢znej dlugosci...
Winnie byla moja "byla" sasiadka, "byla" dziewczyna, "byla"...no po prostu "byla". I jak wszyscy "byli" bardzo troszczylismy sie o siebie oraz wykorzystywalismy sie nawzajem dla osobistych korzysci.
KEVIN: Widzialem cie dzisiaj w bibliotece.
WINNIE: Naprawde?
KEVIN: Tak, bylas z ta...no z ta nowa. Jak ona ma na imie?
WINNIE: Inga.
KEVIN: Wlasnie, Inga. Jak ja poznalas?
WINNIE: A co, spodobala ci sie?
KEVIN: Nie, po prostu zobaczylem was razem i pomyslalem sobie, ze to ciekawostka.
Tylko jeszcze jeden drobny szczeg¢l.
KEVIN: Nie moglabys mnie z nia poznac?
WINNIE: Slucham?
KEVIN: Pomyslalem, ze moze moglabys szepnac jej sl¢wko na m¢j temat, o tym jaki to ze mnie fajny gosc i tak dalej.
WINNIE: Czy ona na pewno jest w twoim typie?
KEVIN: O co ci chodzi? A jaki jest m¢j typ?
WINNIE: Nie wiem. Myslalam, ze lubisz dziewczyny troche mniej szwedzkie.
KEVIN: Masz racje, to byl glupi pomysl. Dajmy sobie spok¢j.
WINNIE: Jak chcesz.
W koncu po co umarlemu kadzidlo.Skoro nic z tego nie bedzie to nie bedzie i kropka.
(Korytarz. Kevin i Winnie rozmawiaja stojac obok szafki Kevina).
WINNIE: Kevin, rozmawialam z Inga.
KEVIN: Naprawde? Co powiedziala?
WINNIE: Ze chcialaby cie poznac.
O la la.
KEVIN: Powaznie?
I nagle wszystko stalo sie mozliwe.
KEVIN: Myslisz,ze pojdzie ze mna na wiosenny bal?
WINNIE: Glowy nie dam, ale wiem ze jeszcze nie jest um¢wiona.
KEVIN: Dziekuje Winnie. Wiedzialem ze moge na ciebie liczyc.
Co za dziewczyna! Co za "byla"! Zawsze dla mnie pelna poswiecenia i to bez zadnych zobowiazan.
WINNIE: Kevin, jeszcze jedno. Matt Stevens.
KEVIN: Kto?
WINNIE: No wiesz, ten nowy. Chodzi z toba na historie.
KEVIN: A co, spodobal ci sie?
WINNIE: Nie, po prostu chcialabym go poznac.
Bylo to oczywiscie rozsadne zadanie, ale z drugiej strony...
KEVIN: Winnie to nie jest chlopak dla ciebie.
WINNIE: O co ci chodzi?
KEVIN: On nawet nie wie kiedy zaczela sie wojna roku 1840.
WINNIE: Przestan. Ja zrobilam o co mnie prosiles.
No, skoro tak postawila sprawe, to co mi pozostalo.
(Szkola. Kevin i Matt siedza w stol¢wce).
MATT: Jestem ci bardzo wdzieczny, Kevin.
KEVIN: Nie ma sprawy.
MATT: Mam cos miedzy zebami?
KEVIN: Zeby masz w porzadku.
Nie mam pojecia dlaczego Winnie chciala poznac tego idiote.
MATT: Bo wiesz, zeby to jedna z trzech najwazniejszych cech swiadczacych o czlowieku.
KEVIN: Podobno.
No, ale umowa jest umowa, chociazby najglupsza.
(Winnie i Inga wchodza do stol¢wki).
KEVIN: Juz sa.
MATT: O rety, ona jest wspaniala.
KEVIN: To Szwedka.
MATT: M¢wie o tej brunetce.
KEVIN: Ach tak.
(Winnie i Inga podchodza do stolika. Winnie staje obok Kevina, a Inga obok Matta.)
KEVIN: Winnie, to jest Matt.
WINNIE: A to Inga.
Tak, bez dw¢ch zdan. To byla Inga.
MATT: Czesc.
WINNIE: Czesc.
KEVIN: Czesc.
INGA: Czesc.
Gdy konwenansom stalo sie juz zadosc, nadszedl czas na najwazniejszy punkt programu - um¢wienie sie na randke.
WINNIE: Matt, jak ci sie podoba w naszej szkole?
MATT: Taka szkole pamieta sie przez cale zycie.
Koniec z zatwardzialym kawalerem.
WINNIE: Tak, dobrze cie rozumiem.
KEVIN: Inga, podoba ci sie w Ameryce?
INGA: Tak, bardzo.
KEVIN: Mnie tez.
MATT: Winnie, jakie sa twoje trzy ulubione zajecia?
WINNIE: Lubie czytac, grac w tenisa i uwielbiam tanczyc.
MATT: Ja tez to samo bardzo lubie.
INGA: Ja tez.
WINNIE: Co za zbieg okolicznosci.
KEVIN: Niesamowite.
No dobra, czas juz skonczyc te pogaduszki i przejsc do meritum sprawy.
MATT: Winnie, pojdziesz ze mna na bal wiosenny?
WINNIE: Jasne, bardzo chetnie.
MATT: Swietnie.
WINNIE: Swietnie.
MATT: P¢zniej pogadamy, musze leciec na lekcje.
(Wszyscy wstaja od stolu).
WINNIE: Ja tez. Chodz Inga.
KEVIN: Winnie zaczekaj.
WINNIE: Tak? Przepraszam Kevin.
Chyba o czyms zapomnielismy.
KEVIN: Inga, p¢jdziesz ze mna na bal?
INGA: Tak, jasne.
Tak jest.Te dwa slowa przypieczetowaly umowe.Winnie i ja moglismy juz isc na bal wiosenny.
MATT: Sluchajcie, a moze wybierzemy sie cala paczka?
Razem.
WINNIE I KEVIN: Paczka?
(Szkola. Korytarz. Winnie i Kevin stoja przy szafce Winnie).
WINNIE: Jak to nie chcesz isc razem?
KEVIN: Po prostu nie podoba mi sie ten pomysl.
WINNIE: Ja tez nie bardzo mam na to ochote.
KEVIN: To swietnie, wiec nie r¢bmy tego.
WINNIE: Dobra.
KEVIN: Dobra.
WINNIE: Ale Matt nie ma samochodu.
Nie wiem czemu mnie to zdziwilo.Przeciez ten facet nie umialby pewnie odczytac znaku stopu.
KEVIN: A jezeli ja i Inga bedziemy chcieli porozmawiac, no wiesz, na osobnosci?
WINNIE: Matt i ja tez mozemy chciec pogadac na osobnosci. Przyszlo ci to do glowy?
Chwileczke. Czy ona wiedziala o jakim gadaniu ja tutaj gadam?
(Winnie i Kevin ida korytarzem).
KEVIN: Winnie, to wasza pierwsza randka.
WINNIE: Ty tez pierwszy raz spotykasz sie z Inga.
KEVIN: To co innego.
WINNIE: Innego? Nie b¢j sie, nie popsujemy ci szyk¢w.
KEVIN: Wcale nie o to mi chodzi.
Chociaz tak naprawde dokladnie o to chodzilo.
WINNIE: Musimy to zrobic, wiec zachowujmy sie jak ludzie dorosli.
KEVIN: Dobra.
Tak wiec zachowalismy sie jak dorosli.Pojechalismy razem.Ja, miss Szwecji i ci na tylnym siedzeniu. Nie zebym mial cos przeciwko temu.
(Kevin, Winnie, Matt i Inga jada samochodem. Kevin i Inga siedza na przednich
siedzeniach, a Winnie i Matt na tylnych.)
KEVIN: Inga, jak ci sie podoba w naszej szkole?
INGA: Lubie historie, lubie angielski.
KEVIN: A ja lubie przerwe obiadowa.
(Inga spoglada na Kevina z zaklopotaniem.)
KEVIN: To byl zart.
(Winnie wybucha smiechem.)
Czyli cos smiesznego.
MATT: Winnie, jakie sa twoje trzy ulubione gwiazdy filmowe?
WINNIE: Niech pomysle.
(Kevin usmiecha sie. Winnie to spostrzega.)
WINNIE: Nie wazne.
Hehe.
INGA: Uwielbiam amerykanska muzyke, zwlaszcza Beatles¢w.
KEVIN: Powaznie? Ja tez. Pamietsz jak sie ukazal album Magical Mysteries? Nie do wiary ile ludzi tego nie zrozumialo.
(Winnie wybucha smiechem.)
KEVIN: Co?
WINNIE: Nic.
KEVIN: Powiedz, to na pewno cos bardzo smiesznego.
WINNIE: Ty sam niczego nie zrozumiales z tej plyty.
KEVIN: O czym ty m¢wisz?
WINNIE: Nawet nie wiedziales, kim byl ten wasaty facet na okladce.
KEVIN: Ale ja przynajmniej nie kupuje zadnej nowej plyty Doniego Osmonda.
WINNIE: Ja nie slucham Doniego Osmonda.
KEVIN: Co ty powiesz? A nad twoim l¢zkiem wisi olbrzymi plakat z jego podobizna.
WINNIE (zwraca sie do Matta): Przechodzilam taki etap, to byl dawno temu.
KEVIN: W zeszlym roku.
No i tak to z grubsza wygladalo. Piekielna wspolna randka.
MATT: Dony Osmond to taki facet, ktorego sie pamieta przez cale zycie.
A najlepsze, ze to byl dopiero poczatek.
(Winnie, Kevin, Matt i Inga ida w kierunku sali balowej).
MATT: Mam nadzieje, ze bedzie dobra muzyka.
WINNIE: Tak.
KEVIN: Moze puszcza cos Doniego Osmonda?
WINNIE: Albo Beatles¢w.Wytlumaczysz wszystkim o co chodzi.
Kiedy dotarlismy na miejsce bylismy juz bliscy wojny.
(Kevin i Winnie zatrzymuja sie przy wejsciu).
KEVIN: Co ty robisz Winnie?
WINNIE: Ja nic, a ty?
KEVIN: Nic.
WINNIE: Swietnie. Czyli oboje nic nie robimy.
I tak zaczela sie noc pelna rozloszy, romantyzmu i nie zapomnijmy dodac szampanskiej zabawy.
(Sala balowa. Winnie, Kevin, Matt i Inga stoja razem. Inni tancza.)
MATT: Ale tu tlok.
KEVIN: Rzeczywiscie. Sporo ludzi.
Zdecydowanie za duzo.Po p¢l godzinie zabawy stalo sie jasne, ze ja i Winnie powinnismy znajdowac sie na r¢znych kontynentach.
KEVIN: Inga, napijesz sie ponczu?
INGA: Chetnie.
MATT: To jest mysl. Napijmy sie ponczu.
Ale jakos trudno bylo sie nam rozstac.
KEVIN: Matt, moze zatanczysz z Winnie, albo co.
MATT: Jasne. Winnie?
WINNIE: Z przyjemnoscia.
MATT: Dobrze. Jakich jest piec twoich ulubionych piosenek?
(Kevin i Matt odchodza.)
KEVIN (do Ingi): Chodz, napijemy sie ponczu.
(Oboje ida do stolu z ponczem.)
Wygladalo na to, ze wreszcie uda nam sie pobyc troche sam na sam. Pozanac sie.Tylko ja, Inga...
(Nadchodzi Paul.)
PAUL: Czesc Kev, jak leci?
...i oczywiscie liberace.
KEVIN: Paul, to jest Inga. Inga, to jest Paul.
INGA: Milo mi cie poznac Paul.
PAUL: Widzialem cie w szkole. Zdaje sie, ze mamy lekcje w sasiednich salach. Ja chodze na historie do 306, a ty na angielski do...
KEVIN: Paul, zrywaj sie.
PAUL: Musze juz leciec.
(Paul odchodzi.)
Paul zrozumial. Ta dziewczyna nalezala wylacznie do mnie, cialem i dusza.
KEVIN: Mieszkasz w duzym miescie?
INGA: Tak, w bardzo duzym. Unskulskowik.
KEVIN: Nie czujesz sie czasami samotna?
INGA: Czasami tak, ale wtedy m¢wie sobie: nie badz samotna i przestaje byc samotna.
Nagle zdalem sobie sprawe, ze ta dziewczyna to glupia ges.
(Nadchodza Winnie i Matt.)
MATT: Czesc.
KEVIN: Czesc. Co slychac?
WINNIE: W porzadku.
Pocieszalo mnie jedynie to, ze ona wygladala jeszcze gorzej niz ja.
MATT: Zatanczysz Inga?
INGA: Jasne.
MATT: Pozwolisz Kevin?
KEVIN: Pewnie, czemu mialbym nie pozwolic?
MATT: Jesli chcesz, mozesz zatanczyc z Winnie.
KEVIN: Swietnie.
WINNIE: Nie moge sie doczekac.
A co mi tam.Caly wieczor i tak trzeba bylo spisac na straty.
MATT (do Ingi): Jakie sa twoje cztery ulubione kolory?
Nawet to bylo w pewnym sensie logiczne. W koncu ja zepsulem wieczor jej, a ona mnie. Czemu nie mielibysmy razem dokonczyc dziela zniszczenia.
(Kevin i Winnie wchodza razem na parkiet i zaczynaja tanczyc w rytm wolnej muzyki.)
KEVIN: Winnie, o co ci wlasciwie chodzi?
WINNIE: Mi o nic. To tobie o cos chodzi.
KEVIN: Mnie? Przeciez to ty mi wciaz dogadujesz.
WINNIE: Szkoda, ze nie mozesz siebie posluchac. Jestes taki pretensjonalny.
KEVIN: A ty?
WINNIE: Ja?
KEVIN: Tak, ty. Czy Matt juz zna piec twoich ulubionych rodzajow owsianki?
WINNIE: Bardzo zabawne.
Bylem wsciekly, wrzalem, szalalem. Ale kiedy tak tanczylismy zaczelo dziac sie cos dziwnego.
WINNIE: Matt to mily chlopak.
KEVIN: Inga tez jest mila. Tylko nie ma z nia o czym rozmawiac.
WINNIE: Matt to idiota.
KEVIN: Nie przesadzaj. Nie jest taki calkiem do niczego.
WINNIE: Inga tez nie.
KEVIN: Tak. Ma ladne wlosy.
WINNIE: Matt tez ma ladne wlosy.
KEVIN: Oboje maja ladne wlosy.
Nie m¢wilem. Cos dziwnego...
(Kevin i Winnie tancza przytuleni do siebie.)
KEVIN: Powinienem juz wracac.
WINNIE: Ja tez.
Nie bardzo zdawalem sobie sprawe z tego co zdarzylo sie na parkiecie. Wiem tylko, ze bylo to czyste szalenstwo, bylo to cos niepokojacego i bardzo niebezpiecznego i ogromnie mi sie podobalo.
(Kevin stoi i patrzy w slad za oddalajaca sie Winnie. Nadchodzi Paul.)
PAUL: Kev, masz zamiar isc na calosc?
KEVIN: Jeszcze nie wiem.
PAUL: Rozumiem, ja tez jeszcze nie wiem. Zobaczymy jak sie rozwinie sytuacja.
Wiedzialem, ze Paul cos mowi.Jego usta poruszaly sie i wydawaly dzwieki, ale ja myslami znajdowalem sie gdzie indziej.
(Kevin rusza powoli do wyjscia. W pewnej odleglosci od niego Winnie robi to samo.)
Nagle wszystko wymknelo mi sie spod kontroli. Los, przeznaczenie, magia. Cokolwiek to bylo, Winnie i ja stalismy sie dwoma pociagami, dwiema rakietami, ktore pedza wprost na siebie, ktore w niewytlumaczalny sposob obraly kurs na siebie.
(Kevin i Winnie spotykaja sie przy wyjsciu.)
KEVIN: Czesc.
WINNIE: Czesc.
KEVIN: Pogadamy?
WINNIE: Dobrze. Pogadajmy.
(Obydwoje wychodza i odjezdzaja samochodem.)
Wiedzialem, ze to szalenstwo. Ona tez wiedziala. Oboje wiedzielismy tez, ze samochod nie moze osiagnac takiej predkosci jaka bysmy chcieli.
(Kevin zatrzymuje samochod na poboczu.)
KEVIN: Jestesmy na miejscu.
WINNIE: Tak. Czy oni wiedza, ze nas nie ma?
KEVIN: A co nas to obchodzi?
WINNIE: Nie moge uwierzyc, ze to zrobilismy.
Coz, nie mielismy wyboru.Po prostu gwiazdy, wszechswiat i los zrobily wszystko, aby nas polaczyc.
KEVIN: Winnie?
WINNIE: Tak Kevin?
KEVIN: Ugrzazlem w twoim staniku.
WINNIE: Slucham?
KEVIN: Moja spinka przyczepila sie do twojego stanika. Spr¢buje ja odczepic. Nie ruszaj sie.
WINNIE: Nie ma sprawy.
KEVIN: Ktos mi opowiadal, ze kiedys chlopak calowal sie z dziewczyna i ich aparaty korekcyjne na zebach zczepily sie. Nie mogli sie uwolnic i musieli pojechac tak do szpitala.
WINNIE: Jakos w to nie wierze.
KEVIN: Teraz juz nie. Prosze, moge sie poruszac.
WINNIE: To dobrze.
KEVIN: Ale moze jeszcze zostane tak na chwilke.
WINNIE: Jakis ty przystojny, zawsze taki byles.
KEVIN: To dlatego szalalas za mna od pierwszego wejrzenia.
WINNIE: Nieprawda.To ty za mna szalales.
KEVIN: Masz racje.
I wtedy to sie stalo. Wszystkie uczucia, ktore staralismy sie w sobie zdusic nagle wydostaly sie na powierzchnie.Nie moglismy juz ich dluzej ukrywac. Wiec przysunalem sie i pocalowalem ja... prosto w oko. Ona pocalowala mnie...w oko.
KEVIN: Co sie stalo?
WINNIE: Nie wiem.
Zadne z nas nie wiedzialo. Moze mielismy klopoty z celowaniem. A moze chodzilo o cos innego.
WINNIE: Myslalam o dniu, kiedy sie poznalismy.
KEVIN: Mialas na sobie zolty plaszczyk przeciwdeszczowy z idiotycznym zoltym kapeluszem.
WINNIE: A ty byles caly mokry.
KEVIN: Wayne powiedzial, ze starzy kupili mi konia. Kiedy wybieglem na dwor zamknal drzwi na klucz.
WINNIE: I przyszedles do mnie, zeby sie wysuszyc.
KEVIN: Tak. Chcesz...sprobowac raz jeszcze?
WINNIE: Chcialabym to przemyslec.
KEVIN: Ja tez.
Ale nic juz sie wiecej nie wydarzylo. Moze dzialo sie to za szybko, moze za duzo myslelismy o tym jak bylo kiedys, a moze oboje wiedzelismy, ze musimy odnalezc jeszcze inne rzeczy, zanim odnajdziemy siebie nawzajem. Wiedzielismy na pewno tylko jedno, kiedy siedzielismy patrzac na swiatla miasta, w ktorym oboje dorastalismy. Bylo nam dobrze, bylo wspaniale.
NAPISY KONCOWE
Non-English Titles/Transcripts
Episode Info
Wonder Years Menu
07/15/01 09:25